Piekło chce Go, Niebo nie weźmie, Ziemia potrzebuje… Tak można określić w kilku słowach kim jest John Constantine, tytułowa postać filmu ,,Constantine".

Film został nakręcony w 2005 roku. W główniej roli Johna został obsadzony Keanu Reeves, bliżej znany z roli Neo w „Matrix”.
Najprościej
mówiąc John jest świeckim egzorcystą!!!
Tak, nie okłamuję Was… Zajmuje się
wypędzaniem demonów z opętanych ludzi. To dość parszywe zajęcie, bowiem ciemne
moce rzucają biednym człowiekiem po ścianach, topią, w zasadzie nie są dla
niego zbyt delikatne. No cóż...Bywa.
Historia
rozpoczyna się od dość dziwnego sposobu wypędzenia demona z ciała dziewczynki.
John, bowiem chce go zamknąć w… lustrze. Idąc dalej mamy oczywiście śmierć.
Jedna z sióstr bliźniaczek, która znajdowała się w szpitalu psychiatrycznym
popełnia samobójstwo, a tuż przed skokiem z dachu budynku woła właśnie John
Constantina. A on, jako bohater typu… mam cały świat gdzieś, bo co mnie żywi
obchodzą, jak mam cała wesoła zgrają nieumarłych, demonów i innych ciekawych „
stworzonek” do poznania. Wobec tego ignoruje sprawę tej dziewczyny. Lecz
okazuje się, że to daje początek czegoś na zasadzie apokalipsy. Pół-człowiek, pół-demon, wysłannik Lucyfera na ziemi, kombinuje, w jaki sposób sprowadzić
synka diabła Mamona na ludzki świat… Bo ten dzieciak ma chęć zawładnąć ziemią. Ach,
taki kaprys…
Tyle pozytywnych
informacji… No, ale John nie byłby sobą, gdyby nie chciał dokopać i Lucyferowi
i Mamonowi, ale także wszystkim, którzy staną mu na drodze. Właśnie
niespodziewanie okazuje się, że jednym z głównych ogniw tej demonicznej operacji
jest… archanioł Gabriel (tak nawiasem, chciałem powiedzieć, że to była KOBIETA).
Gabryś fanatycznie owładnięty chęcią pomocy Bogu ( tak, to nie żart) chciał
zbawić ludzkość, sprowadzając syna Lucyfera. Ach tak logika.
Jak
zawsze wszystko kończy się dobrze i świat dzięki Johnowi jest bezpieczny. No
ale nie to mnie zainteresowało. John prezentuje sobą inny rodzaj humoru.
Przesiąknięty sarkazmem, drwinami z podstawowych rzeczy i wierzeń. Wybór
aktora- Keanu
Reeves’a- w mojej opinii genialny. On ma naturalną tendencje do posiadania
wszystkiego i wszystkich gdzieś. Taki ,,olewczy” styl życia. Aż można
pozazdrościć…
Film
mimo swoich lat ciekawi za każdym razem na nowo, za każdym razem zwraca się uwagę
na coś innego. Ale tak czy owak dość specyficzne poczucie humoru daje tę
nieprawdopodobną możliwość kochania tego filmu, bądź nienawidzenia Go.
Najlepiej oceńcie sami!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz